A ja po zawirowaniach remontowo- świątecznych w końcu mogę pokazać, co robiłam w ostatnich czasach. Jakiś czas temu dopadła mnie grypa. Siedziałam w domu bez mocy i wariowałam z nudów. Aż w końcu w sieci wpadłam na TO MIEJSCE. I w końcu moja papierowa wiklina, do której miałam już kilka podejść, nabrała kształtu :D Rurki same się skręcały i oto co powstało
Pierwsza filiżanka gości już u Mamy na parapecie i pięknie komponuje się kolorystycznie z kwiatkiem :)
Drugą musiałam trzymać w tajemnicy. Dorobiłam bukiet różyczek cukierkowych z serwetek (nigdzie nie mieli różowej bibuły!!!)
Środek wypełniłam słodkościami i prezent urodzinowy gotowy!
A trzecia osłonka czeka na przeznaczenie. Może kwiatek, a może organizer do pracowni...
Pochwalę się jeszcze zdolnościami Mamy
takie cudeńka dzierga :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz