piątek, 14 sierpnia 2015

Słońce, woda, piasek...

Wyjechałam... Leżę na plaży i popijam drinki z palemką ;-) Nie wyjechałam daleko, bo nad nasze polskie morze. I stwierdzam fakt, że z tym parawaningiem to ludzie naprawdę przeginają... Wczoraj byliśmy na plaży o 6:15, bo chcieliśmy poszukać skarbów. I o tak wczesnej porze ludzie już tam byli. Dzielni ojcowie wstali skoro świt i pobiegli zaklepać miejsca w pierwszym rzędzie dla swoich dziatek. Po godzinie oprócz szumu morza słychać było stukanie. I to bynajmniej nie stukały dzięcioły, to ojcowie młoteczkami wbijali paliki i stawiali swoje forty... Po następnej godzinie spóźnialscy mogli już tylko pomarzyć o miejscówce z widokiem na morze. No a my po znalezieniu tony kapsli, zawleczek od puszek i około trzech złotych polskich poszliśmy na śniadanie. A miejsce do opalania znaleźliśmy w ostatnim rzędzie i wcale nad tym nie rozpaczaliśmy ;-)
A jak to często w Zakamarku bywa mini warsztacik był ze mną i na plaży, bo syndrom niespokojnych rąk nie dałby mi się spokojnie opalać... :-D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz